Rozmyślania starej kobiety

Wiersze » Rozmyślania starej kobiety

O zachodzie słońca stara kobieta
usiadła w oknie i zapłakała
nad własnym losem,
bo samotną została,

łzy jak perły srebrzyły się na jej policzkach,
a na skroniach srebrzyły się włosy,
co teraz pocznę sama
jakie będą moje losy?

Może trzeba pójść nad rzekę
i zanurzyć się w wodzie,
a serce wypełnione kamiennym żalem
zatopi ciało nieporadne, zwiotczałe.

Może trzeba pójść na górę,
gdzie stoi samotne drzewo
i zawisnąć na grubym konarze
i na wietrze powiewać, swój żal wywiewać.

Może popłynąć w dal z morską falą
bez żagla, bez steru, bez łodzi,
a ta bezkresna dal morska
z samotności mnie oswobodzi.

Rozmyślała stara kobieta,
płakała – łzy bruzdami płynęły jak perły.
Potem przestała płakać, wzięła swoje lekarstwa,
by uspokoić skołatane nerwy.